NewsroomRelacje

Ostatni Bastion Romantyzmu, czyli relacja z koncertu KARAŚ/ROGUCKI

Fot. Materiały Prasowe / Kayax

Fot. Materiały prasowe

Myślę, że na wstępie mogłabym sparafrazować fragment jednego z utworów – “no to wejdźcie w tę ciszę, która wynika z moich myśli”. Zatem, chodźcie poczytać kilka refleksji o koncercie duetu KARAŚ/ROGUCKI, który zagrali w Toruniu w ubiegły weekend.

Nie będę ukrywać, że nigdy nie byłam szczególnie wielką fanką Comy. Tylko proszę się nie denerwować – wiem, mają wielu fanów i uchodzą za kultowy zespół, jednak ja nie mogłam się przekonać do ich twórczości. Z kolei The Dumplings bardzo lubię i śledziłam ich muzyczne poczynania w zasadzie od samego początku. Okazuje się, że po zawieszeniu działalności obu zespołów, na rynek miał wkroczyć nowy duet, który zaserwuje trochę świeżości w polskiej muzyce. I chyba tak właśnie się stało – Kuba Karaś i Piotr Rogucki stworzyli ciekawe połącznie odmiennych muzycznych światów. Każdy z nich wniósł trochę swojej energii i pomysłów do tego projektu, a efekt końcowy wyszedł ciekawy.

Zarówno na płycie, jak i koncertach słychać, że panowie mają ściśle określony kierunek muzyczny, którym chcą podążać i konsekwentnie go realizują. Choć moim zdaniem mogą zaskoczyć kolejną płytą, która jest w planach. Wnioskując po najnowszym utworze pt. “Bezpieczny Lot”, mogą pójść w trochę innym, nieco bardziej mainstraemowym, kierunku.

Kuba Karaś i Piotr Rogucki, w myśl jednego z tekstów, “oznaczyli Toruń na swojej linii czasu, na linii swojego życia”. Oznacza to, że wraz zespołem (Kamilem Kryszakiem i Wiktorią Jakubowską) w ubiegły piątek wystąpili w Sali Koncertowej CKK Jordanki, pokazując swoją wizję “ostatniego bastionu romantyzmu”. Zagrali materiał ze swojej debiutanckiej płyty – od tych najbardziej znanych jak “Kilka westchnień”, “Bolesne strzały w serce”, czy “Katrina”, po te nieco mniej znane. Pojawił się także utwór, który ma zapowiadać nowy materiał, czyli wspomniany już “Bezpieczny Lot”, który również ponownie zagrano na sam koniec w ramach bisu, którego domagała się publika.

Trzeba zaznaczyć, że Piotr Rogucki ma świetny kontakt z publicznością, co jest ogromną zaletą. Jego, niekiedy krótkie, lecz zabawne wypowiedzi, bardzo dobrze rezonują z publiką, co potęguje pozytywny odbiór. Jednak z drugiej strony to sprawia, że Kuba Karaś w pewnym sensie stoi w jego cieniu, a przecież są duetem, który dowodzi tym całym muzycznym projektem. Tylko proszę mnie źle nie zrozumieć, mam pełną świadomość ogromnego wkładu muzycznego obu panów, jednak na scenie to Piotr Rogucki wiedzie prym w oczach odbiorcy – być może to wynika z tego, że jest wokalistą, a zazwyczaj to oni mają zagadywać publikę w czasie przerw między utworami.

Myślę, że podsumowując, można powiedzieć, że był to ciekawy koncert i zapewne toruńska publiczność chętnie ponownie wybrałaby się w z nimi w ten “bezpieczny (muzyczny) lot”. Kończąc, znów posłużę się cytatem:

Sygnał utracił ciągłość
Trzykropek
Wykrzyknik
Hasztag
Koniec.

KARAŚ/ROGUCKI – “Kilka westchnień”

Na sam koniec mam też mały apel – chodźcie na koncerty! Zwłaszcza teraz, kiedy branża ma szansę wracać do normalności po tak długiej przerwie. Nie mówię tego bez powodu, ponieważ ostatnimi czasy, chodząc na różne koncerty, zauważam, że publiczności jest mniej niż zwykle. Wydawać by się mogło, że będziemy stęsknieni za muzyką na żywo, a okazuje się, że chyba się od niej trochę odzwyczailiśmy. Pamiętajcie, że chodzenie na koncerty jest jedną z ważniejszych form wspierania artystów.