Daria Zawiałow przez ostatnie kilka lat wydała trzy albumy studyjne, a trasa promująca ostatni z nich zapowiada chwilową przerwę od koncertowania. Występy “METROPOLIS… wojen nie będzie” powoli dobiegają końca, ale zdecydowanie warto się wybrać! Zatem, wróćmy do toruńskiego koncertu w CKK Jordanki, czyli cytując jeden z utworów, teraz “monolog prowadzę swój, ze swoich prywatnych słów“.
Fot. Materiały prasowe
“METROPOLIS… wojen nie będzie” nie jest typową trasą koncertową promującą album – to raczej swego rodzaju podsumowanie dotychczasowej działalności Darii Zawiałow. W jednym z utworów śpiewa, że “w Helsinkach zaszyje się, to daleko jest”, a po zakończeniu koncertów też planuje się gdzieś zaszyć i zniknąć ze sceny na kilka chwil, by za jakiś czas wrócić z nowym materiałem – jak zapowiada szykują się zmiany, bo tym razem będzie współpracować z innym producentem – Bartoszem Dziedzicem. I tutaj mimowolnie zauważam pewne podobieństwa do muzycznej ścieżki Dawida Podsiadły. On również po zakończeniu promocji płyty “Annoyance & Disappointment” zniknął, by wrócić z podwójną siłą – a wszystko za sprawą “Małomiasteczkowego”, nad którym również pracował z Bartkiem Dziedzicem.
Podczas koncertów trasy “METROPOLIS… wojen nie będzie” można usłyszeć nie tylko materiał z najnowszej płyty pt. “Wojny i noce”, ale także z “Helsinek” i “A kysz!”. Oczywiście pojawił się również niedawno wydany singiel “Laura”, ale także dwa covery – Hey – “[sic!]” oraz Pidżama Porno – “Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości” (ale o tym więcej za chwilę!).
Koncert rozpoczął się od tytułowego “Metropolis”, wprowadzając w lekko mroczny, rockowy klimat. W setliście przeplatały się nowe utwory z nieco starszym materiałem. Jednak aranżacje były przygotowane w taki sposób, by wszystkie tworzyły spójną całość. Publiczność niezmiennie bardzo entuzjastycznie wyczekiwała piosenki, od której wszystko się zaczęło – mam na myśli oczywiście “Malinowy Chruśniak”. Jednym z moich ulubionych utworów Darii Zawiałow jest “Szarówka”, której również nie mogło zabraknąć i tego wieczoru. Z poprzednich płyt usłyszeliśmy również m.in.”Gdybym miała serce” czy “Nie dobiję się do Ciebie”.
Bez wątpienia to był bardzo energetyczny, pełny rockowego gitarowego brzmienia koncert, jednak znalazło się odrobinę przestrzeni na nieco spokojniejsze kompozycje. Jednym z takich momentów był cover utworu “Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości”. Do tej pory tę piosenkę w wykonaniu Darii można było usłyszeć podczas Męskiego Grania w 2021 roku – wtedy śpiewała w duecie z Dawidem Podsiadłą. Tym razem był to duet z Rubensem (tutaj tylko wspomnę, że koniecznie polecam sprawdzić jego debiutancki album!). Trzeba przyznać, że to była bardzo poruszająca chwila tego wieczoru. Myślę, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że “nikt tak pięknie nie śpiewa, że się boi miłości” jak Daria i Rubens (no dobra – Dawid w duecie z Darią brzmi równie pięknie!).
Koncerty trasy “METROPOLIS… wojen nie będzie” są jedyną i niepowtarzalną okazją, by usłyszeć Darię Zawiałow jeszcze przed muzyczną dłuższą przerwą. Bardzo się cieszę, że miałam okazję pojawić się na toruńskim występie. Co więcej traktuję go jako pewnego rodzaju podsumowanie dotychczasowej działalności artystki – prawdopodobnie przyświecała im taka idea podczas układania setlisty składającej się z przekroju dyskografii.
Wybierzcie się na koncert tej trasy, nie można przegapić takiej okazji – a zostały już ostanie trzy, czyli koncert w Rzeszowie i dwa w Warszawie. Warto też wspomnieć, że w ubiegły piątek ukazała się wersja deluxe albumu “Wojny i noce”. Nie pozostaje nic innego niż wyczekiwać muzycznych niespodzianek, które Daria przyszykuje po powrocie na scenę! Już nie mogę się doczekać!