NewsroomRecenzje

Swobodny album Ani Karwan – recenzja

Ania Karwan po czterech latach od debiutu wydała kolejny album. “Swobodnie” jest pewnego rodzaju zapisem muzycznej transformacji. To zbiór osobistych historii pełnych refleksji i emocji. W jednej z piosenek śpiewa: “jeden mały krok do tyłu to rozbieg i rzucam się na głęboką wodę”. Sprawdźmy zatem, jak wyszedł ten skok w postaci premierowego albumu.

Fot. Materiały prasowe

Ania Karwan działa na rynku muzycznym od kilku lat, a wszystko zaczęło się od udziału w The Voice of Poland i zapamiętanych występów z coverami “Purple Rain”, czy “Aleja Gwiazd”. Debiutancki album przyniósł jej jeszcze większy rozgłos, między innymi za sprawą piosenki pt. “Słucham Cię w Radiu Co Tydzień” – piosenka ma 32 miliony wyświetleń. Od wydania pierwszej płyty minęły cztery lata i teraz nadszedł czas na nowy rozdział. Mam wrażenie, że ten album dość dobrze wskazuje muzyczny rozwój Ani, pokazując, że może “swobodnie” wydawać muzykę, która jej w duszy gra. To różnorodny materiał, który odsłania trochę więcej wokalnych możliwości, a na pewno jest bardziej osobisty i refleksyjny.

Płyta rozpoczyna się stwierdzeniem: “Biegnę, biegnę, zerwałam się ze złego snu”. Moim zdaniem to idealne wprowadzenie do historii, którą Ania dzieli się na tej płycie. Jak sama przyznaje to postpanademiczny album. Piosenki powstawały w lockdownie, czyli odosobnieniu i czasie wyciszenia, co jednocześnie pozwoliło na wsłuchanie się w siebie i zapisanie istotnych emocji i refleksji. “Swobodnie” to skrawek prywatnego świata, pokazanego w taki sposób, by każdy słuchacz mógł wynieść z niego jakąś wartość dla siebie.

Ania wypowiadając się o płycie, przyznaje:

“Dojrzałam do życia w spokoju i szaleję już tylko w twórczości. To na tej właśnie płycie pozwoliłam sobie na wyjście z komfortu i uwolnienie się od konkretnych gatunków. Jestem silnie związana z analogowym brzmieniem, a jednocześnie podziwiam nowoczesne produkcje. Na tej płycie wyraża się moja stara dusza, a zarazem dzika kobieta, która nie boi się być nieidealna. Jestem dumna z tego, że znalazłam odwagę. Po niełatwym czasie pandemii, samotności i strachu napisałam teksty i muzykę, jakiej nigdy nie doświadczyłabym, gdyby nie te dwa lata kiedy zatrzymał się świat. Album ten jest więc zapisem mojej wdzięczności za ten czas.”

Ciekawy zabieg zastosowano przy piosence pt. “Kiedy Mrugam” – ukazała się w dwóch wersjach. Jedna z nich jest nagrana w duecie z Leszkiem Możdżerem. To dość nietypowe połączenie, choć gdyby się bardziej zastanowić to idealnie korespondujące z muzyczną wrażliwością Ani. Piosenka jest opowieścią o ulotności chwili, pewnego rodzaju lękiem przed przegapieniem czegoś ważnego. Ta sama piosenka ukazała się w wersji solowej i zamyka album. Ma inne, bardziej energiczne brzmienie, tytuł też się troszkę różni – tym razem brzmi “Kiedy mrugam (Już się nie boję)”. I to dobre przesłanie, podsumowujące tę płytę.

Album jest refleksyjny i momentami nostalgiczny, lecz nie zabrakło na nim nieco bardziej melodyjnych kompozycji, jak chociażby singiel zapowiadający płytę, czyli “Papierosy”. Zdecydowanie najbardziej energiczną jest piosenka o przekornym tytule “Stop”, choć moim zdaniem lekko odbiega od całości.

Jedną z moich ulubionych kompozycji jest utwór pt. “Lew” – jest niezwykle rytmiczny i od razu zapada w pamięć. Wydaje mi się, że mógłby zostać singlem promującym album, bo słychać w nim delikatny radiowy sznyt dobrze zrównoważony z melancholią. Delikatnie (co oczywiście jest tylko komplementem) przypomina mi brzmienie Darii Zawiałow z drugiej płyty – mam tutaj na myśli melodię i energię płynącą z piosenki. Zdecydowanie trzeba wspomnieć o piosence pt. “Powiedz mi, tato”, która jest najbardziej osobista z całej płyty, a dzięki temu czuć od niej ogrom emocji. Podobnie jest przypadku piosenki pt. “Sen”. Obie są niezwykle wzruszające.

Słychać, że “Swobodnie” jest kolejnym etapem kariery Ani, zarazem ukazując jej rozwój i dojrzałość artystyczną. Zdecydowanie warto posłuchać!