NewsroomRelacje

Święto polskiej muzyki w Poznaniu! Druga edycja Next Fest to już historia

Fot. Materiały własne

Make Spring Great Again! Pod koniec kwietnia w Poznaniu odbyła się druga edycja Next Fest Music Showcase & Conference . Do stolicy Wielkopolski zjechało się tysiące delegatek i delegatów związanych z branżą muzyczną oraz fani muzyki z całej Polski. Mimo, że pogoda przypominała bardziej zimę niż wiosnę, to wydarzenie po raz kolejny okazało się ogromnym sukcesem. Na scenie zobaczyliśmy zarówno początkujących artystów oraz tych, którzy pierwsze kroki na scenie mają już dawno za sobą. Przez 3 dni mieliśmy okazję wysłuchać 130 koncertów w 16 różnych lokalizacjach. Poznań w ten kwietniowy weekend stał się muzyczną stolicą Polski. Jak było? Zapraszamy do relacji.

Wśród headlinerów festiwalu znalazły się czołowe postacie polskiej sceny muzycznej, w tym między innymi Małgorzata Ostrowska, Kaśka Sochacka, Vito Bambino, Kasia Lins czy bracia Kacperczyk. Te koncerty organizowane były na Placu Wolności. Przed poznańską publicznością wystąpili też m.in. powracający po przerwie Fismoll oraz Sonbird czy zespół Karaś/Rogucki, który po serii koncertów zawiesza swoją działalność. Była to więc jedna z ostatnich możliwości na posłuchanie tej grupy na żywo. Oprócz wyżej wymienionych festiwalowy line-up wypełniły nowe, nieodkryte nazwiska. Nowością w programie były zagraniczne przeglądy zespołów z Węgier, Ukrainy czy Francji.

Fot. Materiały własne

Dzień 1 (18.04.2024)

Jednak Next Fest to nie tylko koncerty. Przez trzy dni posiadacze trzydniowych karnetów mieli możliwość uczestniczenia w przeróżnych panelach dyskusyjnych oraz warsztatach (tutaj obowiązywały wcześniejsze zapisy). Panel inaugurujący rozpoczął się w piątek o 16.30, gdzie mogliśmy wysłuchać tercetu Łona x Konieczny x Krupa, czyli autorów dobrze ocenianego przez krytyków albumu “TAXI”. Co więcej, artyści swój koncert zagrali o 20.00 w Sali Wielkiej CK Zamek. Następnie oficjalnie można było rozpocząć wielkie święto muzyki – każdy festiwalowicz ruszył w swoją stroną. Na pierwszy ogień wybrałem występ Kasi Konstance, która rozgrzewała publiczność w kameralnym klubie Muchos. Ta młoda artystka pokazała, że ma talent. Usłyszeliśmy kojący neo-soul w jazzujących partiach instrumentalnych. Jak wspomniała artystka, był to jej pierwszy koncert w kraju nad Wisłą. Następnie szybki marsz do kolejnego klubu, gdzie do swojego występu szykował rockowy kwintet Siding. Muzycy zaprezentowali rockowe show z punkową energią w pubie Barock. Parę minutek spacerkiem i już dotarłem na kolejny koncert. W Sarp Social Club wystąpiła przedstawicielka węgierskiej sceny muzycznej – ZÓRA, który zadbała o niesamowity klimat i muzyczne doznania płynące prosto z pięknych fortepianowych kompozycji. W oddalonym niedaleko klubie “Pod Minogą” wystąpił post – rockowy Only Mess. Ten kwartet, na czele którego stoi Michał Matraszek w maju 2023 roku zespół wydał swój debiutancki materiał “6 Handmade Songs Recorded Some Time Ago” nakładem Anteny Krzyku. Było głośno, gitarowo i melodyjnie. Niewątpliwie pierwszego dnia bardzo liczyłem na debiutancki koncert Zielińskiego w Dragon Social Club. Ten artysta do tej pory był kojarzony z piłką nożną, weekendami można go usłyszeć podczas transmisji z meczów w stacji Eleven Sports. Tym razem jednak Tomek poszedł w stronę muzyczną. Artysta wraz ze znakomitym zespołem, nawet na scenie dał zapomnieć o swoich sportowych fascynacjach – muzycy postanowili wyjść na scenę w koszulkach drużyn piłkarskich, co ciekawe, sam wokalista wybrał koszulkę… Travisa Kelce. Przed koncertem znaliśmy tylko dwa utwory, jakie udało się wrzucić do sieci – “Nigdy nie byłem w Paryżu” oraz “Siedzę i czekam”. Pozostałe pięć utworów charakteryzowały się indie – rockowym klimatem. Sam Zieliński napomknął przed jednym z utworów, że inspirował się takimi zespołami jak Arctic Monkeys czy Coldplay. Koncert na pewno znajdzie się w mojej czołówce odrkyć tegorocznego Nexta.

Fot. Materiały własne – debiutancki koncert “Zieliński”

Podążając dalej rockowym śladem, na chwilę zajrzałem na koncert kwartetu Steve Martins. Fani rocka alternatywnego z lat ’90 czy Pixies na pewno czuli się na tym koncercie doskonale. Muzycy sypali soczystymi riffami. Następnie udałem się w kierunku Placu Wolności, gdzie swój magiczny występ zaprezentowała Kaśka Sochacka. Choć widziałem tę artystkę wiele, razy, to za każdym razem jestem bogatszy o nowe doświadczenia po jej koncertach – tym razem nie było inaczej. Mimo, że setlista jest znana, to fanom zgromadzonym pod sceną mogło zrobić się trochę cieplej (Pogoda nie rozpieszczała). Następnym punktem w moim planie było udanie się do klubu Blue Note, gdzie za parę minut swój występ miał zaczynać Sonbird. Chłopaki powrócili po paru latach z nowym materiałem, który usłyszeliśmy premierowo. Oczywiście nie zabrakło też starszych dokonań takich jak „Hel”. Na koniec tego intensywnego dnia wybrałem koncert grupy Poluzjanci, w CK Zamek. Kuba Badach jak zwykle czuł się jak ryba w wodzie na scenie, frontman zabawiał publiczność między utworami i razem z kolegami bawił się doskonale. Co więcej, oprócz znanych kompozycji, takich jak „Nie ma wody w naszej wiosce” usłyszeliśmy parę piosenek z nadchodzącego albumu. Po czwartkowych koncertach festiwalowicze udali się do poznańskich klubów integrować i bawić się w najlepsze.

Dzień 2 (19.04.2024)

Drugi dzień rozpoczął się już od 10. Od tej godziny niemal przez cały dzień , karnetowicze mieli okazję uczestniczyć w przeróżnych panelach oraz wydarzeniach towarzyszących. Pierwszym z nich był panel zatytułowany “ZNAJ SWOJE PRAWA #PRAWO W MUZYCE”. Mecenas Marcin Barański wraz z gośćmi omawiał aspekty prawno administracyjne. Niewątpliwie ciekawym doświadczeniem było uczestnictwo w panelu “Poznajmy się” w klubie Blue Note. Fani fotografii z kolei mogli nabyć wiedzę w warsztatach fotograficznych, prowadzonych przez Macieja Lachowicza. Nie brakowało też ważnych tematów, o których warto rozmawiać. Mi najbardziej zapadł w pamięć ten o zdrowiu psychicznym. Tak jak przez cały festiwal, od 14.00 działała strefa Vinyl, gdzie można było wzbogacić się o nowe płyty winylowe w swojej kolekcji.

Festiwale w trybie zmian – fot. Materiały Własne

No dobra, idziemy w miasto posłuchać trochę muzyki! Drugiego dnia na rozgrzewkę wybrałem się zobaczyć co się dzieje na scenie My Name Is Poznań w Placu Wolności, w tym miejscu, swoją muzykę zaprezentował elektroniczny duet Color Blue, dobrze wprowadzając publiczność do weekendowej zabawy. Następnie poszedłem do Minogi, posłuchać Deadly Fire End, czyli przedstawicieli Peleton Records Showcase. Ten trzyosobowy skład zaprezentował gitarowe brzmienia, nawiązaujące do indie rocka czy shoegazeu. Podobało mi się też na zespole Jucha, również z Peleton Records. Potem było jeszcze ciekawiej! Zanim dotarłem do Klubu Dragon , zahaczyłem o Salę Wielką CK Zamek, gdzie ciekawe, intrygujące show pokazała Julia Kamińska. Aktorka znana z przeróżnych produkcji, wybrała tym razem drogę muzyczną. Wypełnione emocjami, ważnymi słowami teksty na pewno zapadły w pamięć wielu słuchaczom. Basista pochodzący ze Szczecina, Jacek Chrzanowski, znany z zespołów: Hey, Dezerter i zespołu Dawida Podsiadło założył nowy zespół ze swoją żoną Edytą – KiM (Kobieta i Mężczyzna). Efektem była płyta „Opowieści”, gdzie piosenki charakteryzują głębokie, poruszające teksty dotykające tematyki relacji w związku. Na żywo można było jeszcze bardziej wczuć się w ten klimat – zwłaszcza przy utworze „Dreszcze”, który jak powiedziała ze sceny Edytą Chrzanowską, jest jej ulubionym. Cudny występ! Tego dnia jednak najbardziej ostrzyłem sobie zęby na debiutancki koncert perkusisty Lao Che, Polskich Znaków czy Darii Ze Śląska. Michał „Dimon” Jastrzębski w końcu rozpoczął swoją karierę solową i to w jakim stylu! Przed koncertem znaliśmy tylko jeden singiel artysty, “Chodziliśmy nocami” nagrany wspólnie z Katarzyną Nosowską. To był niezwykle energetyczny i porywający koncert! Dimon pokazał, że ma zadatki na bycie wspaniałym frontmanem. To był jeden z najbardziej energetycznych debiutów festiwalu, jestem też niemal pewny, że nadchodząca płyta okaże się sukcesem. Chyba nikt wcześniej nie poruszał w swoich tekstach tak odważnych tematów. Jest na co czekać!

KiM, fot. Materiały własne

Emocje nie minęły, a ja już byłem w drodze do klubu pod Minogą. Tam swój koncert kończyli Polish Ski Jumping. Duetu Karaś/Rogucki nie trzeba nikomu przedstawiać, artyści jak zwykle zaprezentowali wspaniałe show. Podczas godzinnego występu, poprzedzonego krótką zapowiedzią Piotra Stelmacha z Radia 357, przeważającą częścią setlisty były utwory z najnowszego albumu „Atlas Iskier” (wspaniale wypadł „Dyskont dla szaraków”). Niespodzianką było wspólne wykonanie „Houston” z Igą Krefft (Ofelia). Jak wiadomo, artyści w tym roku zagrają swoje ostatnie koncerty przed zawieszeniem działalności, więc była to jedna z ostatnich okazji do zobaczenia ich na żywo. Takie utwory jak „Kilka westchnień”, „Bezpieczny Lot” czy „Witaminy” wciąż brzmią dobrze na koncertach. Na zakończenie tego dnia wybrałem się do Tamy, aby posłuchać trochę rapu. AVI pokazał, że na scenie czuje się bardzo dobrze.

Dzień 3 (20.04.2024)

Ostatni dzień zapoczątkowały oczywiście warsztaty oraz panele. Karnetowicze znowu mieli szeroki wybór propozycji. Jacek Sobczyński o 10.00 wraz z gośćmi oraz słuchaczami zadawał pytanie: Czy warto być małym? Mogliśmy się dowiedzieć, jak działają małe wytwórnie płytowe. Intrygujący był też panel: CO ROBIĆ ABY KONCERT UDAŁ SIĘ NA, POD I ZA SCENĄ?. Jednak najbardziej czekałem na wydarzenie towarzyszące, stworzone wspólnie z Radio 357. Ola Budka w panelu „Życie po bandzie?” starała się jak najwięcej wyciągnąć od Małgorzaty Ostrowskiej, OYSTERBOYa, Jacka Chrzanowskiego oraz Dimona jak wygląda życie po odejściu lub rozwiązaniu zespołu. Było to niezwykle wartościowe spotkanie z masą anegdot i cennych informacji.

Fot. Materiały własne

Koncertowo jak zwykle zacząłem od Placu Wolności – tam publiczność rozgrzewał Gypsy and the Acid Queen, jak wspomniał ze sceny – to jego pierwszy koncert od 6 lat. Następnie ruszyłem dalej. Jednym z ważnych dla mnie wydarzenń tego wieczoru był koncert Tomka Ziętka, w moim ulubionym lokum, czyli w Blue Note (niesamowita akustyka oraz przepiękne miejsce!). Zacznijmy od początku. To było już moje trzecie spotkanie z artystą, który promował swój nowy album. Dodatkowo fani zgromadzeni na sali mieli możliwość premierowego odsłuchania nowych utworów. Tomek Ziętek wraz ze swoją gitarą i charyzmą potrafił przekazać na scenie wszystkie swoje emocje. Zespół bardzo dobrze radzi sobie z materiałem z płyty „Some Old Songs”. Następnie zajrzałem do Dubliner Irish Club, by powzruszać się z obdarzoną potężnym głosem, młodą wokalistką irys. Młoda artystka pisze i komponuje, obecnie pracuje nad swoją debiutancką EP-ką, której zwiastunem jest singiel „Spaliło mi dom”. Artystka dużo się uśmiechała, dowcipkowała z publicznością. Już szykowałem się na koncert Kosmonautów, jednak na chwilę zajrzałem do Zamku, aby posłuchać Rosalie, która jak zwykle pokazała popowy show. Wspomniani Kosmonauci byli na mojej liście „must see” od początku, jak tylko pojawiła się informacja, że wystąpią w Poznaniu. Chłopaki dali z siebie absolutnie wszystko, bez wątpienia jest to jeden z najciekawszych jazzowych projektów. Kawałki z płyty „Sorry, nie tu”, która okazała się w marcu na żywo wgniatają w fotel – jazda bez trzymanki. Na pewno czekałem też na koncert Coals. Ten intrygujący projekt, który ma za sobą sesję nagraniowa w kultowym KEXP, pokazał, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie. Kacha i Lucassi mieszając różnorodne gatunki stworzyli kosmiczne show, oparte na starych nagraniach i wydanej w tym roku płycie „Sanatorium”. Po drodze do Zamku, gdzie zaraz miał się rozpocząć koncert zespołu Kury, zajrzałem jeszcze raz do Blue Note, gdzie Kinga Głyk wraz z cudownym zespołem zabrała słuchaczy na godzinną przygodę z muzyką funkową.

Kury po reaktywacji widziałem już dwa razy, tym razem miałem przyjemność trzeci raz uczestniczyć w tym wydarzeniu – nie zawiodłem się, zespół rozkręca się z występu na występ. Usłyszeliśmy cały materiał z legendarnej płyty „P.O.L.O.V.I.R.U.S”, poszerzony o niesamowite partie instrumentalne i wokalne Tymona Tymańskiego wraz z zespołem. Można dosłownie powiedzieć, że zespół z takimi muzykami jak Olaf Deligrasoff czy Jerzy Mazzol odleciał. Piotr Pawlak, czyli gitarzysta Kur, też dał popis. Podobnie jak klawiszowiec Szymon Burnos czy Łukasz Prościński na perkusji. Formacja znakomicie odtworzyła tą kultową płytę, a do tego dodająć wiele nowych smaczków. Ostatnie dwa występy odbywały się w Tamie, najpierw taneczne show zaprezntował zespół Łąki Łan, z nowym wokalistą Bartkiem Królikiem na wokalu. Dzień zakończył Piernikowski, który znany jest jako współtwórca projektu Syny. Artysta promował swoją najnowszą płytę „Beyond Echo of Time”, która ukazała się w kwietniu. I tak zakończył się Next Fest. No prawie, bo jeszcze Afterparty, ale tutaj nie będę zdradzał szczegółów 🙂

Next Fest Music Showcase & Conference to nie tylko muzyka, ale także część konferencyjno – dyskusyjna, która jest mostem do dzielenia przemyśleń oraz dzielenia się wiedzą. Podczas tych trzech kwietniowych dni w roku, w jednym miejscu spotkali się wszyscy ludzie związani z branżą muzyczną, w każdym zakątku Poznania można było zobaczyć znajomą twarz. Chociaż nie udało się zobaczyć wielu występów (taka jest formuła showcase’ów) czy wysłuchać więcej paneli, to wyjechałem z tego pięknego miasta pełen nowych doświadczeń i pozytywnych emocji – Poznaniu – robisz to dobrze! Do zobaczenia za rok!

Fot. Materiały własne