Fot. Materiały Redakcyjne
Kiedy koncertuje Kazik Staszewski – jako Kazik, Kult, KNŻ, El Dupa, lub jeszcze w innych projektach, których jest częścią – możemy być pewni, że sala wypełniona będzie po brzegi, gdyż ten ceniony artysta zawsze przyciąga na koncerty tłumy fanów. Nie inaczej było w warszawskiej Stodole – artysta zagrał w piątek 10 lutego wyprzedany koncert pod szyldem Kazik & Kwartet ProForma.
Stanisław Staszewski był jednym z ulubionych artystów poznańskiego Kwartetu ProForma. Współpraca z Kazikiem zaczęła się właśnie od tego, iż dowiedział się on, że poznańska grupa wykonuje piosenki z repertuaru jego ojca. Początkowo nie był z tego faktu zadowolony, ale z czasem obie strony w końcu się dogadały i zaowocowało to współpracą. Projekt Kazik & Kwartet ProForma ma na koncie dwa albumy „Wiwisekcja” z 2015 roku oraz „Tata Kazika kontra Hedora” (2017). Zanim artyści wyszli na scenie, na scenie zaprezentował się rzeszowski ZIEMBUL, którego założycielem i liderem jest Łukasz Ziemba. Prawdziwy rozkwit grupy nastąpił w 2021 roku, kiedy to ZIEMBUL zaczął regularnie koncertować w klubach i na festiwalach zdobywając coraz większą rzeszę fanów. Tego samego roku zespół otrzymał zaproszenie jako support na jesiennej trasie koncertowej Kultu.
Niemal punktualnie o 19:45, na scenie pojawił się Kazik Staszewski wraz z Kwartetem. Występ tradycyjnie rozpoczął puszczony z taśmy „Imtron”. Następnie mocny wstęp – „Klub Cynicznych Egoistów” z ostatniego albumu „Tata Kazika kontra Hedora”. Oprócz coverów to utwory z tego krążka zdominowały setlistę piątkowego wydarzenia. Po serii czterech utworów Kwartetu przyszedł czas na mieszankę: solowe dokonania Kazika, piosenki Jacka Kaczmarskiego oraz „Almost Like the Blues” Leonarda Cohena w polskiej wersji. Bardzo dobrze wypadł „Sztos” z legendarnego albumu „12 Groszy” oraz „Las Maquinas de la Muerte” z repertuaru KNŻ. Publiczność pierwszy raz wstała z krzesełek, gdy wybrzmiały „Malcziki” z kultowego projektu Yugoton.
Na koncertach Kwartetu nie może zabraknąć piosenek Silnej Grupy Pod Wezwaniem. „Mariola”, „Piwko” oraz „Pochód świętych” przypadły do gustu fanom zgromadzonym w wypełnionej po brzegi Stodole. W części głównej koncertu, usłyszeliśmy choćby dwa utwory Toma Waitsa w polskiej wersji- „Czekając na wczoraj” oraz „Rybi Puzon”. Na uwagę zasługuje też wykonanie piosenki Kazika z lat 90. – „Oddalenie”. Podczas utworu, Kazik chwycił za saksofon i zagrał ciekawą partię na tym instrumencie. Jednak największy szał był podczas piosenki „12 Groszy”, wyśpiewanej wspólnie z artystą przez publiczność. Potem jeszcze „Gorzki płacz”, czyli „The Weeping Song” Nick Cave & the Bad Seeds. Tutaj próbkę swoich umiejętności wokalnych pokazał Przemysław Lembicz. Warto jeszcze wspomnieć o wykonaniu „Komandor Tarkin” – tradycyjnie na koncertach Kwartetu podczas tej piosenki, zaproszony gość na scenę, wykonuje swoją partię na…trójkącie. Set podstawowy zakończył się piosenką „Nie dali ojce”.
Publiczność nie dała łatwo zejść artystom ze sceny. Podczas bisów usłyszeliśmy cztery utwory – na pierwszy ogień zespół wybrał „Tata Dilera” z repertuaru KNŻ. Następnie ponownie Nick Cave i „Krzesło łaski”. Na koniec dwa mocne strzały – „Should I Stay or Should I Go” The Clash, w polskiej wersji „Czy chcesz, bym został” oraz cover Motörhead – „Ace of spades”, gdzie ponownie w rolę wokalisty wczuł się Przemek Lembicz.
Fot. Materiały Redakcyjne
Bardzo mądre teksty, mieszanka różnych gatunków oraz kapitalna oprawa instrumentalna – to cechowało ten świetny występ. Kazik Staszewski jak zwykle między utworami opowiadał o historii ich powstawania, przytaczając niekiedy ciekawe anegdoty. Współpraca z Kwartetem wypada obiecująco. Ja ze swojej strony jestem szczęśliwy, że usłyszałem „12 Groszy” po raz pierwszy na żywo. Jak zwykle nie zawiodła też organizacja koncertu – pracownicy Klubu Stodoła, podobnie jak artyści po raz kolejny zaprezentowali światowy poziom!