Fot. Materiały Redakcyjne
Trzeci grudniowy weekend w Warszawie należał do Lady Pank. W piątek (16 grudnia) oraz w sobotę (17 grudnia) zespół zaplanował w stołecznej Stodole dwa wyprzedane koncerty z okazji 40-lecia istnienia zespołu. My mieliśmy okazje bawić się na pierwszym z nich.
Lady Pank nie trzeba nikomu przedstawiać. Giganci polskiej sceny muzycznej po raz kolejny porwali tłum w wypełnionym po brzegu Klubie Stodoła. Kto chodzi na koncerty Lady Pank, ten wie, że nie ma rozgrzewki publiczności w postaci supportującego zespołu. Ekipa Jana Borysewicza wyszła na scenę o 19:45 i zaprezentowała repertuar złożony w większości z największych hitów. Występ rozpoczął się tradycyjnie na tej trasie od utworu „Drzewa” z LP40. Następnie seria szlagierów, która rozpoczęła się od wspólnie odśpiewanej przez publiczność „Kryzysowej Narzeczonej”. Nie zabrakło “Sztuki latania” i ciekawej wersji “Tacy sami”, okraszonych ostrymi gitarowymi solówkami Borysewicza. Należy też wspomnieć o nostalgicznej, balladowej “Stacji Warszawa”, która zawsze w stolicy brzmi magicznie. Stałe punkty programu to też “Marchewkowe pole” z płyty-soundtracku do serialu “O dwóch takich, co ukradli księżyc” czy “Zawsze tam gdzie ty”, który w wydłużonej i rozbudowanej aranżacyjnie formie nabiera na żywo zupełnie nowego charakteru. Były też koncertowe „smaczki” dla fanów Lady Pank. Energetyczny „Raport z N.”, “A to ohyda” czy „Mój świat bez ciebie” z płyty „Maraton”. Wyjątkowości koncertu dodawały jeszcze sztuczne ognie, które zachwyciły wszystkich zgromadzonych na sali.
Muzycy po raz kolejny bardzo dobrze bawili się na scenie. Podczas przedstawiania zespołu przez Jana Borysewicza, uśmiech nie znikał z ich twarzy, najlepiej chyba jednak bawił się basista, Krzysztof Kieliszkiewicz. Na uwagę zasługuje też doskonała gra Marcina Nowakowskiego na saksofonie czy Wojciecha Olszaka na klawiszach. W połowie koncertu swój solowy popis na perkusji dał Kuba Jabłoński. Przed zejściem ze sceny, zespół zagrał jeszcze plejadę hitów: „Zostawcie Titanica” „Tańcz głupia, tańcz” czy „Mniej niż zero”.
A potem jeszcze bis, czyli legendarne “Na co komu dziś”, “Na, Na” oraz wieńczący koncert „To jest tylko rock and roll”. Po usłyszeniu 21 utworów trudno było mówić o rozczarowaniu. To był dobry, treściwy i energiczny koncert. Najważniejsze, że muzykom sprawia to dużo przyjemności. Koncerty Lady Pank nadal cieszą się dużym zainteresowaniem, co potwierdzają wyprzedane dwie sztuki w Stodole – tutaj jeszcze podziękowania dla klubu, za bardzo dobrą organizację wydarzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że panowie będą grali na scenie jak najdłużej!