
Fot. Materiały Prasowe
11 listopada Louis Tomlinson powrócił ze swoją drugą płytą studyjną “Faith in the Future”. Po albumie “Walls” wydanym 2 lata temu, przyszedł czas na kolejny rozdział w muzycznej karierze byłego członka brytyjskiego boysbandu “One Direction”. Przed wydaniem albumu artysta nie zdradzał zbyt wielu szczegółów i podkreślał nie raz, że krążek ten traktuje bardzo osobiście, co sprawiło, że album był jeszcze bardziej wyczekiwany przez fanów.
Po wydaniu singli Bigger Than Me i Out of My System byłam bardzo ciekawa pozostałych utworów z tej płyty. Przyznam, że Louis mnie zaskoczył, gdyż nie spodziewałam się tak różnorodnej muzyki i klimatów, od zupełnie spokojnych do bardzo żywiołowych utworów, od akustycznych do mocnych brzmień z perkusją i gitarą elektryczną. Również, jeśli chodzi o nastrój i przekaz piosenek na “Faith in the Future”, odnajdziemy tu różnorodne pozycje, smutniejsze i bardziej nostalgiczne, jak i takie, do których nogi same rwą się do tańca. Artysta cały czas poszukuje swojej muzycznej ścieżki, którą chce dalej podążać. Słychać dużą różnicę i progres między debiutem Louisa a świeżo wydaną drugą płytą. Ciekawa jest geneza tytułu płyty, o którym wokalista mówi w ten sposób:
„Podczas lockdownu, z jakiegoś powodu, to zdanie znalazło się na moich kolanach i przemówiło do mnie w określony sposób. Chciałem, aby ten album sprawiał wrażenie bardziej pełnego nadziei niż mój ostatni album i myślę, że poprzez tę frazę tak się dzieje. Jakieś 9 miesięcy temu umieściłem to zdanie w moich mediach społecznościowych bez kontekstu i po prostu poczułem, że jest w nim jakaś magia, więc zbudowałem wokół niego album.”
Pierwszym singlem promującym “Faith in the Future”, wydanym 1 września, tuż po ogłoszeniu daty premiery płyty, był Bigger Than Me. Jest w tym utworze coś poruszającego i chwytającego. Wielokrotnie powtarzająca się fraza “It’s bigger than me” sprawia, że razem z podmiotem lirycznym doświadczamy tego poczucia, że coś nas przerasta i jest przez nas nie do pokonania. Pomimo takiego przekazu jest w utworze jakaś nuta nadziei. Warto obejrzeć również teledysk do tego utworu, gdyż według mnie uzupełnia on przekaz samej piosenki. Artysta wrzuca w nim gałęzie do ogniska, co można interpretować jako jego rozliczanie się z przeszłością i trudnymi jej momentami oraz osobami, które w niego wątpiły.
Drugi z singli, Out Of My System, jest moim ulubieńcem z płyty. Przygrywki i solówki na gitarze elektrycznej w tej piosence są świetne, nadają jej charakteru. Dodatkowo są podkreślane przez mocne akcenty w postaci perkusji. To sprawia, że ten utwór ma w sobie moc, którą słychać nie tylko w gitarze i perkusji, ale także w wokalu, który jest pełen emocji, trochę złości, może trochę frustracji, ale też takiej pewności siebie. Do tego szybkie tempo utworu. To wszystko składa się na niesamowity utwór o zdecydowanie rockowym charakterze, w który można się doszukać inspiracji wczesną twórczością grupy Arctic Monkeys, co zresztą sam artysta przyznał, że miało miejsce.
Tak jak już wspomniałam, na drugim albumie Louisa Tomlinsona znajdziemy nie tylko tak żywiołowe kawałki jak Out Of My System, ale także spokojniejsze w wyrazie, takie jak Headline o bardzo pozytywnej melodii, który przyjemnie się słucha, a refren później wciąż chodzi po głowie. Na płycie są też trochę smutniejsze momenty, jak utwór Saturdays. Jest to piosenka o zmarłej kilka lat temu siostrze Louisa, Félicité i jest to pewnego rodzaju hołd dla niej. Utworem, który również porusza trudne emocje związane z relacjami z innymi, jest Chicago o nieudanym, pomimo starań, związku. O miłości mówi też That’s The Way Love Goes, który zamyka tracklistę płyty. Jak dla mnie piękna piosenka pełna nadziei i pocieszająca wszystkich tych, którym nie udało się utrzymać relacji, że tak się zdarza, że miłość przychodzi i odchodzi.
Nie można zapomnieć o ostatnim z singli z płyty, Silver Tongues, który ukazał się tuż przed samą płytą. Zaskakujący utwór, który rozpoczyna się spokojnymi dźwiękami pianina, po czym w refrenie następuje nagła zmiana tempa i mocne uderzenie perkusji i gitary. Wspomniałam o utworze zamykającym płytę, więc nie może zabraknąć The Greatest, który z kolei otwiera tracklistę “Faith in the Future”. Dźwięki na początku są niesamowite, nadające utworowi takiej trochę tajemniczości, nasilające się w refrenie, co nadaje mu podniosłego charakteru i patetyczności. Każda piosenka na tej płycie w pewnym stopniu zaskakuje czy zadziwia, razem tworząc całość, która jest pełna nadziei. Louis Tomlinson chciał stworzyć album, który taki będzie i mu się to udało.