NewsroomRelacje

Panny młode czarują dziś, wczoraj i przedwczoraj – relacja z koncertu LOR

źródło: @bandlor via Facebook

Czarujące, chwytliwe, wesołe, smutne, mądre i wzruszające – takie w kilku słowach są Panny Młode, z trzeciego albumu polskiego zespołu LOR. To pierwszy w dorobku dziewczyn krążek w pełni polskojęzyczny, który wydały w maju tego roku. Teraz, jesienią, ruszyły w trasę promocyjną. Jak było na ich niedzielnym koncercie w Niebie?

Zaczynając ten tekst, warto wspomnieć, że jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji zapoznać się z najnowszym albumem dziewczyn, powinien czym prędzej nadrobić zaległości. Zwłaszcza jeśli jest fanem ciekawej, alternatywnej polskiej muzyki. Twórczość dziewczyn to melodie, w których mocno wybija się pewne pianino oraz skrzypce. To wszystko okraszone jest przepięknym wokalem solistki Jagody. Za teksty odpowiada Paulina, która w trakcie koncertów nietypowo zajmuje się konferansjerką i przedstawianiem utworów. Jest to o tyle ciekawy zabieg, gdyż w większości przypadków to na wokaliście spoczywa rola utrzymywania kontaktów z publicznością. Lecz w LOR tak jest już od kilku lat. Gdy miałam przyjemność uczestniczyć w kameralnym koncercie dziewczyn w w 2021, niesamowicie mnie to zaciekawiło i zaintrygowało. Dodatkowo, robi to w tak uroczy i naturalny sposób, że czasami ciężko zachować powagę – i jest to super!

Niedzielny koncert promował najnowszy album Panny Młode. Jak wspomniałam wyżej, znalazły się tam wyłącznie utwory w języku polskim, co jest przeciwieństwem do ich poprzednich wydawnictw tj. Lowlight i Sunlight. Współpracę nawiązał z nimi również debiutujący Dawid Tyszkowski, który swym wokalem wzbogacił utwór PAM PAM PAM. Muszę przyznać, że lekkie zacięcie rockowe tego kawałka jest niesamowicie hipnotyzujące. Nie inaczej jest na koncercie, gdzie ciężko powstrzymać się od tańca. Utwór już sam w sobie jest dobry na albumie, a na koncercie zyskuje podwójcie.

Mimo iż trasa promuje nowe wydawnictwo, nie zabrakło kilku starych perełek. Mogliśmy usłyszeć m.in. Windmill, Cinnamon, Akwariusza tj. Aquarius, który w ciekawym mash-upie przerodził się w cover Counting Stars zespołu One Republic. A jeśli mowa o coverach… pojawił się również Miałeś być, z repertuaru Brodki – który zapowiedziany został żartem o pomyśle wzmocnienia setlisty znanymi utworami. Żart o tyle udany, że dzień wcześniej w Łodzi, ktoś z publiczności zapytał… co to za piosenka. Serio.

Atmosfera i kreacja koncertu również grała z całością. Dziewczyny ubrane były w suknie weselne a w trakcie koncertu rzucały w tłum bukiet – na kształt zabawy weselnej. Dodatkowo, przed wyjściem na scenę mogliśmy usłyszeć prawdziwe polskie szlagiery i nieśmiertelne przeboje takie jak Ściernisko (Golec uOrkiestra) czy Żono moja (Masters). Iście weselny klimat. A gdyby tego było Wam mało, na koniec koncertu zejście ze sceny po dwóch bisach odbyło się w towarzystwie A teraz idziemy na jednego… No muszę przyznać, kupuję to, 10/10.

Nie obyło się bez zapowiedzi poprawin weselnych, czyli kontynuacji trasy w 2024 roku. Mogliśmy usłyszeć również nowy utwór zatytułowany Twój Dom. Zapowiada się bardzo dobrze i ciekawa jestem, czy zespół pójdzie ścieżką w pełni polskojęzyczną, czy spróbuje poeksperymentować np. pół na pół. Myślę, że byłoby to ciekawe, bo poprzednie dwa albumy są naprawdę bardzo, bardzo dobre i dziewczyny umieją w anglojęzyczne klimaty.

Podsumowując – materiał z Panien Młodych na żywo sprawdza się świetnie. Myślę, że tym albumem dziewczyny otworzyły sobie drzwi do zyskania naprawdę nowej rzeszy sympatyków. Coś w tym jest, że czasami ciężko przebić się będąc polskim zespołem, a tworząc w języku angielskim. Całość konceptu na ten album i trasę oceniam bardzo wysoko, bo naprawdę wszystko świetnie tu współgra. Zaintrygowały mnie także magazyny Brawo dziewczyno!, które rozłożone były po całym klubie. Myślę, że takie detale wzmacniają sympatię i zainteresowanie ludzi zostanie. Co zresztą widać po pełnym klubie i sold oucie biletowym. Dziewczyny, trzymam kciuki i chętnie przybędę na poprawiny!