
IGNACY wydał debiutancki album pt. “Central Park”, a zapowiadające go utwory jak np. “Czekam na znak” czy “Samoloty” niewątpliwie znacie z rozgłośni radiowych. W ramach wywiadu porozmawialiśmy o kwestiach dotyczących premiery, zbliżającej się trasy koncertowej, wspierania legalnego kupowania muzyki i nie tylko.
Materiały prasowe: fot. Bartosz Kordek
Jakie emocje towarzyszą Ci, gdy myślisz o premierze swojego debiutanckiego albumu pt. “Central Park”?
Przede wszystkim wielka ekscytacja. To moment, który już więcej się nie powtórzy, bo to wydanie mojego debiutanckiego albumu. Zacząłem go pisać, jak miałem 15 lat – minęło pięć lat i włożyłem w to dużo pracy. Zawarłem tam wiele sytuacji z mojego życia, emocji i poszukiwań. To wszystko jest skondensowane w tym jednym albumie. 20 października 2023 roku to dla mnie niewątpliwie wielkie wydarzenie.
Przed premierą również sporo się u Ciebie działo. W szybkim tempie ukazywały się single, grałeś koncerty jako support na trasie LemON akustycznie. Zastanawiam się, jakie na tę chwilę masz największe muzyczne marzenie.
Rzeczywiście ostatnio było dosyć intensywnie pod względem singli i koncertów. Myślę, że na tę chwilę największym marzeniem jest to, żeby to wszystko utrzymać i dalej móc grać koncerty, wydawać płyty i żeby ktoś chciał mnie słuchać. To jest chyba moje największe i najbardziej pojemnościowe marzenie. Chciałbym móc jak najdłużej robić to, co teraz robię.
Powiedziałeś, że chciałbyś, żeby ktoś Ciebie słuchał, a ostatnio patrzyłam na wyniki wyświetleń i “Czekam na znak” ma bardzo imponującą liczbę.
To prawda, choć w ogóle się tego nie spodziewałem. Nadal to do mnie nie dociera, że ten kawałek przesłuchano prawie 14 milionów razy i to tylko na jednej platformie.
Ta piosenka wydaje mi się najbardziej przełomowym momentem w Twojej dotychczasowej karierze – 8 milionów wyświetleń, często pojawia się w stacjach radiowych i nawet nominacja do Fryderyka. Jestem ciekawa, jak Ty to postrzegasz. Był taki moment, który mogłabyś określić jako przełomowy?
Zdecydowanie poczułem dwa przełomowe momenty. Myślę, że pierwszym było napisanie pierwszej piosenki, a nawet niekoniecznie napisanie, tylko wypuszczenie jej w świat. Napisałem ją w wieku 14 lat, ale potrzebowałem trochę czasu, żeby zebrać odwagę i ją wydać. To był moment, w którym poczułem wsparcie moich odbiorców. Reakcja była bardzo pozytywna i ludzie domagali się i wręcz pisali o to, kiedy pojawi się kolejny kawałek. To trochę dodało mi skrzydeł i zacząłem więcej działać muzycznie. Jeśli chodzi o “Czekam na znak” to był to numer, do którego na początku nie byłem przekonany. W pierwszym momencie nie czułem, że mógłby zostać singlem. To wszystko stało się dzięki ludziom, którymi się otaczam. Oni mówili, że to musi być singiel i że to numer, który otworzy mi drzwi do różnych miejsc. Mimo sceptycznego nastawienia, zaryzykowałem i zaufałem im. Okazało się, że podjąłem dobrą decyzję.
Mieli dobre przeczucie! Jaka to była piosenka, którą napisałeś jako pierwszą?
Pierwszy utwór to był “Koniec”, czyli w zasadzie początek (śmiech). Znajdziecie go także na moim debiutanckim albumie pt. ”Central Park”. Zrobiłem całkiem sporą selekcję na płycie, jeśli chodzi o single, które się ukazały do tej pory. Nie wszystkie chciałem na nim umieścić. Wolałem wybrać tylko te, które uznałem za najbardziej przełomowe i te, które łączy jakaś wspólna nić. I nie wyobrażałem sobie, aby zabrakło na krążku utworu, od którego wszystko się zaczęło, czyli “Końca”. Uważam, że jest to bardzo ważny utwór na mojej drodze i myślę, że na długo takim pozostanie.
Chciałabym się też trochę cofnąć do The Voice of Poland. Idąc do tego programu, miałeś 16 lat. Zastanawiam się, czy zgłaszając się tam, miałeś w głowie myśl, że za parę lat będziesz trzymał swoją płytę w rękach. Czy to była raczej próba spróbowania swoich sił?
Myślę, że trochę to i to. W tamtym czasie pisałem swoje pierwsze rzeczy. Chciałem odnaleźć ludzi, którzy będą zainteresowani moją muzyką i będą chcieli ze mną zostać. Stwierdziłem, że program telewizyjny jest dobrym na to sposobem. Wydaje mi się, że wtedy nie wybiegałem aż tak w przyszłość i jeszcze nie myślałem w kategoriach albumowych.
Wiem, że artyści nie lubią tego rodzaju pytań, ale jestem ciekawa genezy tytułu płyty. Czym jest dla Ciebie tytułowy “Central Park”?
W Nowym Jorku jeszcze mnie nie było, więc to jest miejsce, które koniecznie muszę odwiedzić po premierze albumu! Ten tytuł jednak nie do końca oznacza punkt na mapie. “Central Park” bardziej traktuję jako miejsce spokoju – azylu, w którym czuję się bezpiecznie. Jako ucieczkę od świata i bezpieczne miejsce w zatłoczonym mieście. Na płycie też znajduje się dużo nawiązań do Beatlesów i to była kolejna przesłanka, żeby tak nazwać ten album. Mimo, że nigdy nie byłem w Nowym Jorku to myślę, że cechuje się różnorodnością – tak ja moja płyta, która jest dosyć eklektyczna. Pewnie to z tego, że ten proces trwał aż 5 lat.
Masz swoją ulubioną piosenkę tej płyty?
Z każdym wywiadem zmienia się odpowiedź na to pytanie, to ewoluuje. Myślę, że na ten moment ulubiony jest tytułowy “Central Park”.
Na płycie pojawiły się dwa duety. Wydaje mi się, że to nie zdarza się zbyt często w przypadku debiutów. Zdradzisz, jak to się stało, że zaproponowałeś współpracę Zalii i Paulinie Przybysz.
Na początku nie spodziewałem się żadnych duetów i też nie czułem takiej potrzeby. Nie pisałem piosenek z myślą o duetach, lecz wyszło to w bardzo naturalny sposób. Po prostu poczułem, że jest tam miejsce na inny głos, który nada innego koloru. Uznałem, że druga zwrotka potrzebowała żeńskiego głosu, więc poszukiwałem, kto to może być. Zalię i Paulinę Przybysz śledzę od wielu lat i bardzo doceniam ich twórczość, dlatego stwierdziłem się, że zaryzykuję i wyślę im szkice. I spodobało im się na tyle, że zgodziły się to zrobić, a ja jestem zaszczycony, że zaśpiewały na moim debiutanckim albumie.
Czy jest coś, co zaskoczyło Cię w pracy nad albumem?
Na pewno na początku tworząc utwory, nie myślałem jeszcze konkretnie o albumie. To był bardziej proces twórczy, ale wyciągnąłem z tego sporą lekcję. Mam na myśli to, żeby nie wracać do starych utworów i nie próbować ich modyfikować. Pisząc jakiś utwór, jestem w nim tu i teraz, wtedy jestem autentyczny. Kilka miesięcy później nie powinienem rozgrzebywać tego i zmieniać tych swoich przemyśleń, bo już nie będzie prawdziwe. Oczywiście, jeśli w tamtym momencie pojawią się błędy gramatyczne w tekście to warto je zmienić (śmiech), ale rzeczywiście ważna jest prawdziwość chwili. I myślę, że zostanie to ze mną na lata.
Wiem też, że zapowiedziałeś trasę koncertową. Możesz coś zdradzić na ten temat?
Startujemy 17 listopada. Odwiedzimy siedem miast: Kraków, Katowice, Wrocław, Poznań, Warszawa, Gdańsk oraz Szczecin. Będzie można usłyszeć utwory z mojego albumu, ale nie tylko. Pojawią się też utwory, które jeszcze nie wyszły albo wyszły, ale nie znalazły się na albumie. Będzie mnóstwo niespodzianek, wyjątkowi goście, to na pewno. Przygotowujemy także ciekawą scenografię, gdzie będzie dużo zieleni. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Zmierzając już do końca, chciałabym się skupić na idei przyświecającej naszej redakcji. Jesteśmy trochę oldschoolowi i w czasach, w których rządzą serwisy streamingowe, wciąż zachęcamy do kupowania fizycznych nośników muzyki. Wierzymy, że to dobra forma wspierania artystów. A Ty, jako artysta, co uważasz na ten temat?
Wiem, jakie są czasy i zdaję sobie sprawę, że kupuje się coraz mniej albumów w wersji fizycznej. Na początku jednak sięgam po streaming i traktuję to jako test, czy dany album na tyle mi się spodoba, że będę chciał go kupić i trzymać w rękach. Lubię to uczucie, kiedy, mogę obcować z fizyczną wersją i zawsze to było dla mnie ważne. Mimo, że żyjemy w dobie wydawania głównie singli to chciałem zamknąć to wszystko w jedną historię. Myślę, że też tym albumem chciałem pożegnać pewien etap swojego życia i płyta CD jest tego naocznym efektem.