NewsroomRelacje

Niepoważnie doskonali – relacja z warszawskiego koncertu Sonbird

W ostatni czwartek grupa czterech chłopaków z Żywca rozgrzała scenę Stodoły do czerwoności. Jeden z ostatnich koncertów na deskach kultowego warszawskiego klubu w tym roku, po brzegi wypełniony energią, humorem, radością, śpiewem i tańcem. Porządne zakończenie trasy, po którym nikt już nie mógł powiedzieć, że jest Głodny, bo w sercu pozostawił piękny Ślad i ochotę na Więcej

Zacznijmy jednak od akapitu na temat świetnego supportu. Tego wieczoru na deskach Open Stage rozgrzewała nas grupa VHS. To kolejny młody zespół, który stawia swoje pierwsze poważne kroki na scenie muzycznej. Obecnie, grupę tworzy pięciu chłopaków z całej Polski. Już wcześniej występowali razem z Sonbird jako ich support. Oficjalnie opublikowany mają jeden singiel – debiutanckie Bez Słów, które bardzo szybko wbija się w głowę! Na koncercie zaprezentowali mieszankę tanecznych, chwytliwych i bardzo wciągających utworów, czym narobili mi smaka na więcej! Niezwykle urocza buzia wokalisty Maćka i pozytywna atmosfera jaką roztaczał ze sceny sprawiła, że na pewno będę obserwować bacznie ich dalsze kroki i trzymać kciuki! Pamiętajcie, supporty są super! Tyle nowych świetnych artystów i zespołów do odkrycia… dajmy im szansę!

Swój koncert chłopaki z Sonbird rozpoczęli bardzo nietypowo. Chyba pierwszy raz spotykam się z sytuacją, gdzie jeszcze przed zagraniem pierwszej piosenki zespół wita się z publicznością, przedstawia się i dopiero rozpoczyna grać piosenki. Rozpoczęcie również było inne – spokojne, niepozorne, ciche. Set otworzyła piosenka Wodospady, która zaczyna się solowym śpiewem wokalisty, dopiero zaś po chwili wchodzi delikatna melodia. Niech Was jednak to nie zwiedzie, już po chwili wchodzą utwory Kraków, Zimma czy Ślad, które już takie spokojne nie są. Stopniowe budowanie napięcia to właśnie ciekawy sposób na rozpoczęcie koncertu.

Ciekawym sposobem na urozmaicenie koncertu jest zaproszenie na scenę gościa. W przypadku chłopaków, taka sytuacja zdarzyła się zarówno na właściwym koncercie jak i na supporcie. Najpierw, podczas koncertu VHS na scenę został zaproszony gitarzysta Kamil z zespołu Sonbird, by urozmaicić swoim wkładem jedną z piosenek. Natomiast w trakcie seta właściwego, na scenie do gwiazd wieczoru dołączył wokalista VHS – Maciek, by wspólnie z Dawidem odśpiewać utwór Hel. Obydwa epizody gości na scenie, publiczność przyjęła z wyraźnym entuzjazmem.

Pojawiły się również piosenki, których nie znajdziemy na debiutanckim albumie Głodny – takie jak Milion Wspomnień, Simba czy Więcej, oraz nowe niepublikowane. Jednym z nich był utwór (o roboczym tytule) Do Dziczy, który poprzedziła prośba o nienagrywanie. Zaskakującym było to zjawiskiem, ale faktycznie, musicie mi uwierzyć (a z mojej perspektywy widziałam większość zgromadzonych fanów) nie zauważyłam ani jednego telefonu w górze. Sama piosenka – świetna i z fajnym przekazem, ale nie spojleruję! Dowiecie się w swoim czasie, teraz napomknę tylko, że warto czekać. Set wzbogacił też cover grupy Bajm Jezioro Szczęścia, który otworzył część bisową.

Na szczególne docenienie zasługuje fakt stosunkowo długiej setlisty! Naprawdę, bardzo rzadko zdarza się, aby debiutujący zespół z jednym albumem na koncie i kilkoma singlami grał set złożony z 18 piosenek! Co prawda, na bisie powtórzone zostało kilka zagranych wcześniej, ale to bardzo fajna sprawa – te najbardziej porywające hity, jak najbardziej można grać dwa razy. Jeszcze nie spotkałam się z sytuacją, żeby tłum zareagował negatywnie na koncercie z powodu zbyt długiego seta… Tym bardziej, jeżeli gra się sprawdzone i porywające utwory. Chłopaki, szacunek! No i ta niewyczerpana energia przez ponad półtorej godziny!

Ten rok dla Sonbird był ogromnym krokiem i szansą na zaprezentowanie się szerszej publiczności. Pierwsza płyta, kilka singli, a zwłaszcza ten Niepoważny, którego popularność systematycznie wzrasta – na dziś dzień liczy już ponad 1,3 mln odtworzeń – co na polski debiutujący zespół jest naprawdę świetnym wynikiem! Trzymam kciuki za dalszy rozwój i zdobywanie kolejnych serc swoją muzyką i energią.